Wyjazd na wakacje, dojazd na trasę wyścigu czy odwiedziny o cioci w Bieszczadach.
Sytuacji, w których musimy przewieść rower samochodem może trochę się trafić. Jak bezpiecznie przewieść swój jednoślad przy użyciu stalowego rumaka?
Na początek krótka uwaga, jeżeli interesuje Cię sama esencja artykułu, to możesz „przescrolować” się na jego sam koniec, gdzie umieściłem tabelę, w której wymieniam plusy i minusy opisywanych we wpisie rozwiązań.
Tymczasem…
Z problemem przewożenia roweru samochodem pierwszy raz zetknąłem się całkiem niespodziewanie kilka lat temu. Nie zaprzątałem sobie nim specjalnie głowy – w końcu rower jest po to, żeby na nim jeździć… Pewnego słonecznego popołudnia zadzwoniła do mnie siostra. Miała wtedy może z 16 lat. „Przyjedziesz po mnie, zepsuł mi się rower” – usłyszałem w słuchawce. Po krótkiej rozmowie zapadł wyrok na jednoślad – urwany hak przerzutki, bez narzędzi i choćby elementarnej wiedzy technicznej nikt sobie z tym nie poradzi. Za godzinę miał zacząć zapadać zmrok, a siostra miała do domu jakieś 20 km. Bohatersko ruszyłem więc na pomoc. Na miejscu okazało się, że rower nie chce zmieścić się do mojego auta (stare Renault w sedanie). Nie wchodzi ani do bagażnika, ani na siedzenia… Wtedy jakoś sobie z tym poradziłem i nie wracałem więcej do tematu. Jeździłem w końcu na rowerze, nie autem.
Problem wrócił kilka lat później. Wyjazdy na rower były coraz dalsze, pociągiem nie wszędzie dało się dojechać, praca w delegacjach często rzucała mnie na weekend w piękne miejsca, w których aż żal było nie pojeździć choć trochę na rowerze. W końcu powiększyła się nasza rodzina, więc jakikolwiek dalszy wyjazd oznaczał wybór – wszyscy zostajemy w domu, albo w domu zostaje rower. Dziecka przecież nie zostawię… 🙂 Stanąłem więc przed dylematem:
Jak przewozić rower samochodem?
Sposobów jest kilka. Na przestrzeni ostatnich lat, w czterech samochodach (dwa sedany, hatchback i wreszcie kombi) testowałem prawie wszystkie możliwe rozwiązania. Podzielę się więc z Wami kilkoma refleksjami i doświadczeniami z ostatnich lat.
Najprostsze i najtańsze – rower w samochodzie
Nie wiem czy nie przesadziłem z tym „najprostsze”… Schowanie niektórych z moich jednośladów do środka Mondeo kombi wcale nie jest takie proste… O ile szosa i przełaj wchodzą bez problemu, to w góralu z 29-calowymi kołami muszę się już trochę nagimnastykować. Wsadzenie do środka roweru miejskiego to jest już prawdziwy wyczyn. Nie dość, że stosunkowo ciężki, to jeszcze ta kierownica „jaskółka”…
W każdym razie wożenie roweru w bagażniku i tylnych siedzeniach, bo te trzeba złożyć jeżeli rower ma się bez problemu zmieścić, nie wymaga żadnych nakładów finansowych. Nie musimy się także martwić o prędkość.. Trzeba bowiem pamiętać, że większość z omawianych w dalszej części rozwiązań, będzie wymuszała ograniczenie prędkości. Część będzie powodowała większe opory powietrza, a więc i większe spalanie – tym nie musimy się martwić pakując rower do środka. Tyle zalet.
Wśród największych wad wymienić należy możliwość ubrudzenia wnętrza samochodu (z tego względu nie polecamy wrażliwym na tym punkcie kierowcom) oraz ograniczenie miejsca dla współpasażerów i innego bagażu. Jak już wspomniałem w zdecydowanej większości samochodów musimy złożyć tylne siedzenia. Odpada więc możliwość zabrania więcej niż jednego pasażera (na przednim fotelu). W przypadku niektórych rowerów i niektórych samochodów (dzielona 1/3 na 2/3 tylna kanapa) możliwe będzie takie ułożenie roweru, że z tyłu usiądzie jeden lub dwóch pasażerów. Z doświadczenia wiem jednak, że jazda z kołem, albo inną częścią roweru obok nie należy do zbyt przyjemnych. Podobnie sprawa ma się z bagażem. Nie możemy ułożyć na rowerze nic ciężkiego. To mogłoby skończyć się zniszczeniem lub uszkodzeniem jednośladu.
Najistotniejszym w przypadku przewożenia roweru wewnątrz samochodu jest jednak BEZPIECZEŃSTWO PASAŻERÓW w przypadku jakiegoś zdarzenia drogowego. Podobnie jak inne elementy, które nie są bezpośrednim wyposażeniem samochodu, a które przewozimy często czy to na tylnej kanapie czy na podszybiu, rower powinien być tak „umocowany”, żeby nie przemieścił się do przodu w przypadku zderzenia. W momencie uderzenia (co może się zdarzyć każdemu, nawet najlepszemu kierowcy) ułożone w środku rzeczy bezwładnie lecą do przodu z ogromną siłą. Im większa masa przedmiotu tym większa siła. Rower, który waży w okolicach (w zależności od jego rodzaju) od 8 do 15 kg stanowić może w momencie zderzenia śmiertelne zagrożenie. Warto o tym pamiętać.
Rower na dachu
Zanim przejdziemy do sposobu mocowania roweru do bagażnika dachowego, z kronikarskiego obowiązku musimy wyjaśnić sposób montażu. A sposoby są trzy, w zależności od tego czy samochód posiada dedykowane rozwiązanie, specjalne relingi lub jest ich pozbawiony. W pierwszym przypadku na dachu samochodu będziemy mieli specjalne miejsca, w których będziemy mogli zamontować dedykowane do konkretnej marki (i najczęściej modelu) bagażniki. Jeżeli Wasze auto jest stosunkowo nowe (ma gwarancję) to istotnym jest zwrócenie uwagi czy zamontowanie rozwiązania innego niż dedykowane nie spowoduje utraty gwarancji! W drugim przypadku auto będzie wyposażone w przebiegające równolegle do drzwi belki, do których przykręcane będą poprzeczne belki. Z przypadkiem trzecim mamy do czynienia, kiedy auto nie ma wymienionych wcześniej dedykowanych uchwytów lub belek. To najgorsza z możliwych opcji.
Bagażniki dachowe przykręcamy do poprzecznie przebiegających belek (z jednym wyjątkiem, o którym dalej). Wyróżnić można dwa kolejne typu rozwiązań. Bagażniki z uchwytem za dolną rurę ramy, bez konieczności ściągania koła oraz z uchwytem za widelec i koniecznością ściągnięcia koła. Bardziej rozpowszechnionym i zdecydowanie wygodniejszym z punktu widzenia montażu roweru na dachu jest mocowanie za ramę. Nie jest ono jednak zalecane do ram zbudowanych z baaaaaardzo cieniowanego aluminium oraz włókna węglowego. W przypadku tych materiałów zaleca się uchwyt za widelec. Jest on także, w mojej ocenie, zdecydowanie bardziej sztywny. To znaczy rower zapięty za widelec nie buja się na dachu. Dobre spięcie (szybkozamykaczem lub dedykowanym zaciskiem) sprawia, że rower nie ma wręcz prawa „bujnąć się” w żadną stronę.
Rowery miejskie, z uwagi na powszechne stosowanie w nich tradycyjnych śrub, zamiast szybkozamykaczy koła, będą dość kłopotliwe w montażu na bagażniku typu „za widelec”.
Bagażnik na przyssawkę
Na rynku dostępne są także, od niedawna, bagażniki, które nie wymagają specjalnych relingów czy belek. Działają na zasadzie „przyssawki”. Przyznam się szczerze, że nie testowałem tego typu rozwiązań i znam je wyłącznie dzięki relacjom znajomych w mediach społecznościowych. Kilkoro z nich, korzystając z tego rozwiązania, zapewniało publicznie, że „nie ma opcji, żeby się odkleiło”. Jeden z nich pochwalił się nawet filmikiem, na którym jedzie z prędkością zdecydowanie wyższą niż ta zalecana przez producenta. Pomimo tego osobiście mam jednak pewne wątpliwości co do tego rozwiązania…
Największą zaletą bagażników dachowych jest nieograniczona (znaczy ograniczona, ale tylko rozmiarem auta) przestrzeń do dyspozycji pasażerów i na bagaż. Przeniesienie rowerów z auta na dach daje nam, przy rozsądnym ich rozmieszczeniu, możliwość przewozu kilku jednośladów na raz. Oczywiście do każdego potrzebujemy dodatkowego uchwytu. Wśród minusów wymienić należy zdecydowanie wyższe spalanie oraz zwiększenie wysokości auta. W internetach natknąć się można na zdjęcia samochodów, które z rowerem na dachu chciały wjechać do podziemnego garażu. Z doświadczenia dodam, że uważać trzeba zwłaszcza na nisko zawieszone gałęzie, a także McDrive-y i inne DriveThru… Dla niektórych problemem może być konieczność dźwignięcia roweru na dość dużą wysokość. Może to stanowić duże utrudnienie dla niskich osób, a także posiadaczy „wysokich” aut typu SUV albo CRUISER.
Bagażnik na klapie
Bagażniki montowane na tylnej klapie samochodu są rozwiązaniem dla kierowców, którzy nie posiadają ani haka, ani nie mają możliwości (lub po prostu nie chcą) zastosowania bagażnika dachowego. Rozwiązanie to oparte jest na paskach, które odpowiednio „przeplecione” wokół klapy bagażnika dają nam miejsce na przewóz roweru. Największą wadą tego typu rozwiązania jest brak możliwości otwarcia bagażnika w momencie, kiedy na samochodzie mamy zamontowane rowery. Jest to jednak opcja najtańsza ze wszystkich.
Wśród wad tego typu rozwiązań (przynajmniej dla mnie) jest raczej wątpliwa konstrukcja pasków. Nie zapiąłbym na ten bagażnik ani roweru szosowego, ani MTB, zważywszy na to, że mało nie kosztowały… Montując taki bagażnik trzeba też pamiętać o ograniczeniu prędkości narzuconym przez producenta.
Bagażnik na haku
Podstawowym warunkiem zamontowania takiego bagażnika jest posiadanie na wyposażeniu auta haka. Jeżeli nasz wóz go nie posiada, to albo musimy go zamontować (co bywa dosyć kosztowne), albo wybrać coś innego. Rozwiązanie to nie należy do tanich. Spośród rozpatrywanych tu opcji jest najdroższe. Wadą niektórych, zwłaszcza tańszych rozwiązań, jest brak możliwości otwarcia bagażnika samochodu, w momencie przypięcia roweru.
Bagażnik na haku jest bardzo wygodnym rozwiązaniem. Żeby wpiąć w niego rower (przypięcie za koła i dodatkowo uchwyt za ramę) jednoślad musimy podnieść maksymalnie na wysokość kolana. Dzięki temu, że rower znajduje się za autem nie musimy przejmować się oporami powietrza. Producenci większości bagażników (choć nie wszystkich) rekomendują ograniczenie prędkości.
Co sam stosuje?
Mam ten komfort, że mogłem skorzystać zarówno z montażu bagażnika na dachu (Mondeo posiada relingi), jak i na haku. W tym kontekście oczywistym było odpadnięcie opcji mocowania na klapie. W swoim samochodzie, którym pokonuje, z uwagi na charakter pracy, ok 25 tys. km rocznie, na stałe mam zamontowany bagażnik dachowy (dokładnie belki i uchwyt do montażu za widelec). Rower wożę na nim jednak stosunkowo rzadko. Zdarza się to w zasadzie wyłącznie w przypadkach, kiedy podróżujemy z synem (weekendowe wypady, majówka i wakacje) i w trakcie powrotów z wyścigów na których złapał mnie deszcz, ewentualnie rower jest ukurzony (nigdy nie chce mi się czekać do myjek po mecie).
W pozostałych przypadkach rower ląduje w środku. Dlaczego? A uwagi na spalanie… Nie jeżdżę szybko, nie jestem też fanem klimatyzacji w samochodzie, więc spalanie z reguły mam w okolicach 6 l/100 km (10 letni, 2-litrowy diesel). Wystarczy jednak, że na dachu ląduje któryś z rowerów, a spalanie momentalnie wzrasta. I widać to nie tylko po odczytach z komputera pokładowego, ale po ilości kilometrów przejechanych na pełnym baku… Dlaczego nie zdecydowałem się na uchwyt na hak? Z prostego, acz głupiego w dłuższej perspektywie, powodu – kosztów zakupu.
Gdybym miał wybierać jeszcze raz zdecydowałbym się na bagażnik na hak. Nawet w sytuacji, gdyby wiązałoby się to z dodatkowym wydatkiem na montaż haka. I to nawet biorąc pod uwagę, że przedłużenie kombi, w którym nie ma kamery cofania, nie ułatwiłoby parkowania w zatłoczonych miasteczkach zawodów.
Mała uwaga do prędkości
W zdecydowanej większości rozwiązań, z którymi miałem do czynienia, producenci zalecali jazdę z prędkością nie wyższą niż 120-130 km/h. Biorąc pod uwagę, że w Polsce z prędkością wyższą niż zalecana można poruszać się jedynie autostradami (dopuszczalne 140 km/h), nie jest to jakimś dużym ograniczeniem. Jeśli nawet wybieramy się w podróż autostradą, to mniejsze spalanie wynikające z mniejszej prędkości, skompensuje nam straty wynikające z większych oporów powietrza (które występują w niektórych przypadkach).
Podsumowanie – plusy i minusy
Rozwiązanie | Plusy | Minusy |
Rower w samochodzie | +brak dodatkowych kosztów +brak ograniczenia prędkości +spalanie w normie | -możliwość ubrudzenia auta -ograniczenie przestrzeni dla pasażerów i bagażu wewnątrz auta -konieczność solidnego przymocowania roweru -ograniczona (do 2-3) liczba przewożonych rowerów |
Rower na dachu | +nieograniczone miejsce dla pasażerów i bagażu wewnątrz auta +możliwość przewozu większej (nawet 5) liczby rowerów | -dodatkowe koszty (zakup bagażnika) -konieczność stosowania dedykowanych rozwiązań (lub) -w przypadku braku mocowań konieczność kombinowania z alternatywnym mocowaniem -uwaga na parkingi podziemne, wjazdy na stacje benzynowe, parkingi sklepowe, McDrive, DriveThru i tym podobne kiedy rower jest na dachu -uwaga na nisko zawieszone gałęzie drzew -rower jak żagiel -rower, w celu montażu, trzeba podnieść ponad głowę |
Rower na klapie | +spalanie w normie +nieograniczone miejsce dla pasażerów i bagażu wewnątrz auta +relatywnie prosty montaż i demontaż +możliwość przewozu kilu rowerów | -dodatkowe koszty -ograniczenie prędkości -utrudniony dostęp do bagażnika -konieczna dodatkowa uwaga przy cofaniu |
Rower na haku | +spalanie w normie +nieograniczone miejsce dla pasażerów i bagażu wewnątrz auta +brak ograniczenia prędkości +banalny montaż i demontaż (choć wysoka waga) | -dodatkowe koszty (spore) -możliwy utrudniony dostęp do bagażnika -konieczność wyrobienia dodatkowej tablicy -konieczna dodatkowa uwaga przy cofaniu |