Budowa dróg rowerowych na nasypach nieczynnych linii kolejowych to standard m. in. w Niemczech (piszemy o tym w kilku artykułach opublikowanych na naszym portalu). Także w Polsce, szczególnie w województwie śląskim dostrzeżono, że wykorzystanie miejsc, po których biegły kiedyś szlaki kolejowe może znacznie przyspieszyć budowę infrastruktury rowerowej. Jednym z pionierów takiego rozwiązania była gmina Godów (woj. śląskie), gdzie w śladzie starej linii kolejowej, na terenie przejętym przez gminę od PKP, wybudowano blisko 3 km drogi rowerowej.
Istniejąca droga rowerowa powstała w ramach unijnego projektu „Żelazny Szlak Rowerowy”. Przedmiotem projektu jest wyznaczenie transgranicznego szlaku rowerowego po byłych liniach kolejowych (tam gdzie jest to możliwe) oraz po zabytkach kolejnictwa i zasobach dziedzictwa postindustrialnego XIX i XX wieku partnerskich samorządów. Trasa ma łączyć Godów, Jastrzębie-Zdrój, Zebrzydowice z czeską Karviną i Petrovicami u Karvine (Petrowice k. Karviny).
Więcej o projekcie możecie przeczytać na stronie TUTAJ
Część drogi, która ma powstać w ramach projektu, już oddano do użytku. Gminy, przez tereny który ma przebiegać szlak rozpoczęły już procedury przetargowe, a także rozpoczęły rozmowy z PKP w sprawie przejęcia działek przez które przebiegają nieczynne linie kolejowe.
Tymczasem, jak donoszą lokalne media, PKP wstrzymuje rozmowy dotyczące przejęcia przez gminę Godów kolejnych działek z uwagi na plany odbudowy linii kolejowej pomiędzy Jastrzębiem Zdrój a Wodzisławiem Śląskim. Część trasy miałaby pobiec śladem wybudowanej niedawno trasy rowerowej. Urzędnicy chwytają się za głowy, a w PKP odsyłają od „Iwana do pogana”.
Póki co odpowiedzialne za nowy program ministerstwo podobno twierdzi, że nie wiedziało, że tory zostały rozebrane, PKP nie jest już właścicielem działek po dawnym śladzie linii, a już tym bardziej, że w tym miejscu coś zbudowano.
Jak zakończy się sprawa trudno przewidzieć. Decydenci mają nie lada problem. Droga powstała z pieniędzy unijnych, więc asfalt zerwać z niej będzie niezwykle trudno. A jak już ktoś da radę, to może się okazać, że przy okazji… wyczyścił sobie skarbonkę.