Od początku czerwca operator warszawskiego systemu rowerów publicznych zablokował blisko 5 tys. kont użytkowników. To za nieprzestrzeganie regulaminu. Każdego tygodnia słyszymy o kradzieżach srebrnych rowerów miejskich. Nextbike będzie płacił za zgłoszenie porzuconego jednośladu
„Przyjechał kradzionym rowerem miejskim na komendę„. „Złapany 40 km od strefy wypożyczeń na kradzionym rowerze”. Z takimi, mniej więcej, nagłówkami w lokalnych mediach można było spotkać się w ostatnich tygodniach. Fala kradzieży miejskich rowerów jest coraz większa. Choć pomysłowość złodziei nie zna granic, to najczęściej do kradzieży dochodzi z winy nieuważnych użytkowników.
Metoda na otwarte drzwi
Amatorzy darmowych jednośladów korzystają z braku odpowiedniego zabezpieczenia roweru w momencie jego zwrotu. Z relacji osób, które zostały przez operatorów w różnych miastach „zablokowane” za „kradzież” i dalszych wyjaśnień operatorów wynika, że użytkownicy co prawda wkładają końcówkę linki do zamka, ale zapominają przekręcić zamek z kodem. To tak jakby zamknąć drzwi „na klamkę”, nie przekręcając klucza. W zasadzie każda osoba może otworzyć drzwi.
Nextbike walczy i płaci za pomoc
Dotychczas odnaleziony rower można było zgłosić na infolinii (19115). Operator największego w kraju systemu rowerów publicznych postanowił uruchomić kolejne miejsce, gdzie możemy zgłosić odnalezienie roweru. W tym celu powstała strona zglosrower.pl.
Zgłaszając odnaleziony rower możemy pozostać anonimowi. Możemy też podać numer swojego telefonu, który połączony jest z kontem Veturilo. W nagrodę operator zasili konto kwotą 5 zł. Z kronikarskiego obowiązku przypominamy, że do 20 min nie płacimy nic, a od 21 do 60 min 1 zł. Miejsce, w którym odnaleźliśmy jednoślad możemy wskazać za pomocą wbudowanego w naszym telefonie GPS-a.
Narazie nie wiemy, czy podobne rozwiązanie pojawi się w innych miastach, w których operatorem systemu rowerów publicznych jest Nextbike.
zdjęcie główne: Wikimedia Commons