Najpierw były skargi Warszawiaków i ZDM na porozrzucone gdziekolwiek urządzenia. Później medialna burza po wypadku, w którym uczestniczyła piesza i hulajnoga elektryczna. W końcu resort infrastruktury przygotował przepisy regulujące poruszanie się po mieście na e-hulajnogach. Zdania na temat są bardzo podzielone.
Kiedy jakiś czas temu, tj. jeszcze przed słynnym wypadkiem na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, pojawiła się informacja, że w mieście, w którym mieszkam (średniej wielkości miasto na południu Polski) pojawi się publiczna hulajnoga elektryczna, nikt specjalnie tematem się nie ekscytował. Jednak po wypadku, w którym jak się okazuje piesza nie była winna (o czym zaraz) oraz po propozycji dopuszczenia ruchu hulajnóg na DDR-kach, temat zaczyna elektryzować co bardziej świadomych mieszkańców miasta.
Piesza winna, ale niewinna
Mam wrażenie (i chyba nie tylko ja) że cała dyskusja o e-hulajnogach zaczęła się od kwietniowego wypadku na Krakowskim Przedmieściu. Wcześniej były oczywiście m. in. apele władz Warszawy do Ministerstwa Infrastruktury (o których pisaliśmy na naszej stronie), a temat był poruszany w przeróżnych mediach.
W czwartek rano w Dzienniku Gazecie Prawnej przeczytałem artykuł red. Piotra Szymaniaka „Ofiara jednak nie zostanie ukarana za to, że dała się potrącić”. Autor podsumowuje w nim całą sprawę wypadku. Wszystko można streścić w 5 punktach:
- Policja początkowo stwierdziła, że winna była piesza, bo „nagle zmieniła pozycję”, później jednak… zmieniła zdanie i wystąpiła do sądu o uchylenie mandatu
- 16-letni kierujący elektryczną hulajnogą chłopak nie poniesie żadnej odpowiedzialności za zdarzenie, bo zgodnie z Kodeksem Wykroczeń odpowiedzialności podlega minimum 17-latek
- Poszkodowana kobieta może dochodzić odszkodowania i zadośćuczynienia od rodziców nastolatka
- Ubezpieczyciele zareagowali ekspresowo wprowadzając do swoich ofert stosowne NNW i OC
- Machina legislacyjna mająca na celu ostateczne wprowadzenie przepisów regulujących ruch e-hulajnóg, przygotowanych przez Ministerstwo Infrastruktury jak szybko ruszyła, tak szybko stanęła.
W tym ostatnim przypadku postawić należy dwa pytania. Po pierwsze czy rząd ma świadomość tego, że do końca obecnej kadencji Sejmu zostało niewiele czasu i posłowie mogą zwyczajnie nie zdążyć przegłosować zmian? W momencie kiedy projekt znajdzie się w Sejmie, a posłowie nie zdążą go przyjąć przed końcem kadencji, zgodnie z zasadą dyskontynuacji, projekt przepadnie. Po drugie czy przepisy są tak słabe i (przynajmniej ja mam takie wrażenie, a legislację mam okazję monitorować z racji wykonywanej pracy na bieżąco) przygotowane „na kolanie”, że nie chce wysyłać ich do konsultacji społecznych? Wiele osób zdążyło już publicznie skrytykować ministerialny projekt.
Tak jest
Jak wygląda hulajnoga wie chyba każdy. Ehulajnoga wspomagana jest silnikiem elektrycznym. Zgodnie z obowiązującymi na dzień dzisiejszy przepisami elektryczną hulajnogę należy traktować jak motorower – silnik elektryczny o mocy do 4 kW, prędkość maksymalna 45 km/h. Taką definicję należy stosować po kwietniowym orzeczeniu Sądu Rejonowego w Lublinie, badającego sprawę tragicznej śmierci chłopca poruszającego się hulajnogą po chodniku, a potrąconego przez autobus.
Jeżeli elektryczna hulajnoga to motorower, to nie można poruszać się nią po chodniku i drodze dla rowerów. Nie można także poruszać się nią po jezdni – hulajnogi takiej nie można zarejestrować i nie posiada wymaganego wyposażenia.
Zadać można pytanie – a czym się różni taka elektryczna hulajnoga od e-bike-a, którego można wypożyczyć w niejednym polskim mieście. Różnica jest prosta. Elektryczna hulajnoga ma guzik, pedał, czy inny wihajster, który naciskamy i jedzie. Napęd elektryczny jest napędem podstawowym. Nie trzeba się dodatkowo odpychać. Ebike uruchamiany jest naciskiem na pedały, napęd elektryczny jest napędem pomocniczym, którego moc stopniowo zmniejsza się i spada do zera po przekroczeniu 25 km/h.
Tak ma być
Podstawą dla zaproponowanych przez Ministerstwo Infrastruktury przepisów jest zrównanie elektrycznej hulajnogi z rowerem. Urządzeniem Transportu Osobistego (UTO), bo taką nazwę przyjąć ma e-hulajnoga, będzie więc można:
- Poruszać się elektryczną hulajnogą po drogach dla rowerów
- W przypadku braku DDR-ki elektryczna hulajnoga będzie mogła poruszać się po jezdni (jeżeli dopuszczalna prędkość na niej jest do 30 km/h) lub chodniku (na jezdni dopuszczalna prędkość powyżej 30 km/h)
- Limit prędkości: 25 km/h
Z elektrycznej hulajnogi nie będą mogły skorzystać dzieci poniżej 10 roku życia. Osoby które ukończyły 10 lat, a nie są pełnoletnie, będą musiały posiadać kartę rowerową. Poruszający się e-hulajnogą nie będą mieli obowiązku posiadania kasku.
Dodajmy jeszcze, że powyższe dotyczy jedynie hulajnóg elektrycznych. Klasyczne hulajnogi nadal będą traktowane „jak pieszy”. Warto wiedzieć, że zgodnie z propozycją noweli prawa o ruchu drogowym za UTO uznane zostaną również, segwaye, jednokołowe skutery (tzw. airwheel) czy deskorolki elektryczne.
Hulajnoga elektryczna za
Popularność e-hulajnóg nie wzięła się znikąd. Elektryczne hulajnogi stanowią element niezwykle szybko rozwijającego się na całym świecie trendu mikromobilności. Co to takiego? Mikromobilność to rozwiązania komunikacyjne czy też transportowe umożliwiające pokonywanie krótkich dystansów. Najczęściej dotyczą one początkowego lub końcowego odcina podróży.
Mikromobilność to ochrona środowiska. Dlaczego? Czy wiecie, że około 60% przejazdów samochodem po mieście, odbywa się na dystansie mniej niż 8 km! Tak jest na całym świecie. Ślady węglowe pozostawiane w trakcie takiej podróży można znacznie zredukować poprzez wykorzystanie np. komunikacji zbiorowej. Brzmi to trochę abstrakcyjnie… Więcej powinien wyjaśnić nam przykład.
Pracownik dojeżdża z małej miejscowości położonej na obrzeżach dużego miasta. Miasto w godzinach szczytu jest oczywiście zakorkowane. Komunikacja publiczna z małej miejscowości jest niedostępna. Zamiast pchać się w korki pracownik mógłby zostawić auto na obrzeżach miasta, na parkingu P+R, i dalej udać się w podróż wypożyczonym skuterem czy hulajnogą. Mikromobilność wymusić ma, zgodnie z przytoczonym przykładem, także zmianę podejścia do projektowania przestrzeni miast.
Karta rowerowa
Podoba mi się także obowiązek posiadania karty rowerowej dla niepełnoletnich użytkowników UTO. Podoba mi się dyskutowany od czasu, do czasu pomysł przywrócenia karty rowerowej w ogóle. O ile oczywiście nauka przepisów, a później egzamin nie będzie fikcją. Do tego potrzeba przede wszystkim odpowiedniej infrastruktury i kadry. A więc… pieniędzy. Ale czy nie lepiej byłoby przeznaczyć trochę środków na miasteczka rowerowe niż na strzelnice…
Hulajnoga elektryczna przeciw
Moje podstawowe zastrzeżenie, zarówno w chwili obecnej (e-hulajnoga = motorower = max 45km/h), jak i proponowanej (e-hulajnoga = rower = max 25 km/h), dotyczy dopuszczalnej prędkości z jaką mogą, czy też będą mogły te pojazdy.
Hulajnoga elektryczna szybsza od skutera!
Czy można jechać hulajnogą elektryczną ponad 60 km/h? Tak, technicznie jest to możliwe. Możecie się przekonać o tym oglądając materiał Kuby Klawitera na YouTube-ie (embed poniżej). 3…, 2…, 1… to odliczanie do zagotowania się fanatyków e-hulajnóg. Jeżeli konstrukcyjnie prędkość hulajnogi będzie ograniczona do 25 km/h, to to ograniczenie będzie w licznych przypadkach ILUZORYCZNE, zwłaszcza dla urządzeń nie będących w systemie „hulajnogi publicznej”. Po wyjściu ze sklepu klikamy w wujku Google odpowiednie hasło i już pędzimy naszym pojazdem zdecydowanie szybciej. Nie wierzycie? Zapytajcie wujka. Google oczywiście.
Żeby było jasne – z rowerami elektrycznymi można zrobić to samo.
Brak obowiązku jazdy w kasku
Przyznam Wam się szczerze, że z tą obowiązkową jazdą w kasku mam trochę dylematów. Zarówno jeśli chodzi o jazdę na rowerze, jak i w innych przypadkach. Bo z jednej strony jestem zwolennikiem nałożenia obowiązku noszenia kasku w ruchu miejskim dla kierujących rowerami czy UTO. Z drugiej zaś strony zdaję sobie sprawę z tego, że wprowadzenie takiego obowiązku zabija całą ideę roweru publicznego, publicznej hulajnogi i mikromobilności.
Tak samo sprawa ma się z OC. Wspomniana na początku tekstu uczestniczka „stłuczki dwóch pieszych” może dochodzić odpowiedzialności od rodziców 16-latka. Jeśli Ci mają ubezpieczenie OC w życiu prywatnym, a OWU nie wyklucza tego typu wypadków, to sprawa będzie załatwiona dość szybko. A przynajmniej bez większych konsekwencji dla kierującego hulajnogą i jego rodziców. Jestem zwolennikiem wspomnianych ubezpieczeń. Czy powinny być wprowadzone jako obowiązkowe… Znów mam dylemat.
Już tego nie zatrzymamy
Tak jak nie da się już zatrzymać Ubera czy Bolta, choćby taksówkarze ustawili swoje pojazdy jeden na drugim tak, że powstała w ten sposób wieża, była równa wysokości Pałacu Kultury, tak nie zatrzymamy już ekspansji elektrycznych hulajnóg. Moim skromnym zdaniem (choć chciałbym się mylić) w tej kadencji Sejmu (a co za tym idzie w tym roku kalendarzowym) nie ma szans na przyjęcie przepisów regulujących „dziurę w przepisach”. Osobną kwestią jest to co może stać się z ustawą w Sejmie. Czy wzorem Niemiec, posłowie nie zadecydują o obniżeniu limitu prędkości z 25 km/h do 20 km/h na DDR-ce i 12 km/h na chodniku? Osobiście proponowałbym zjechać, w przypadku chodnika nawet i do 10 km/h. Tylko jak to później egzekwować i kto ma to robić… Póki co pozostaje apelować o zdrowy rozsądek.