Filip Springer

Nie jestem maniakiem kolei, ale nie umiem przejść obojętnie obok nieczynnego dworca. Tym bardziej jeśli te dworzec stoi właściwie na plaży.
Gdy w połowie XIX wieku projektowano Królewsko – Pruską Kolej Wschodnią z Berlina do Królewca (czyli słynny Ostbahn) przez chwilę zastanawiano się, czy odcinka między Elblągiem a Braniewem nie pociągnąć północnym skrajem wysoczyzny elbląskiej, wzdłuż brzegu Zalewu Wiślanego. Kolej była jednak wtedy stosunkowo młodym wynalazkiem, obawiano się, że nie będzie w stanie konkurować z nieźle działającą żeglugą pasażerską na zalewie. Zdecydowano się więc na ominięcie wysoczyzny od południa. Ale kolej i tak tam powstała, tyle że pół wieku później. Haffuferbahn (HUB) – Kolej Nadzalewowa nie miała już takiej renomy, była za to jedną z najpiękniejszych linii w całych Niemczech. Działała ze powodzeniem do 1945 roku. Po wojnie regularne połączenia wznowiono w 1949 roku. Na początku 2006 jeździła tam już jedna para pociągów dziennie. Od 1 kwietnia tamtego roku nie jeździ nic. Turystyczne pociągi jeździły na niektórych odcinkach HUB jedynie w wakacje w latach 2010-2013. Jechałem dziś wzdłuż tej linii z Kadyn, gdzie mieściła się rezydencja cesarza Niemiec, do Elbląga i nie mogłem uwierzyć, że można było pozwolić skonać takiej linii. Z peronu stacji Suchacz – Zamek, przy dobrym zamachu da się rzucić kasztanem prosto do wody. Sprawdzone info
————
prace nad moją najnowszą książką wspierają: Antymateria Leica Camera Poland Pomorze Zachodnie