Spotkanie z rowerem typu cargo w Kopenhadze czy Amsterdamie nie robi jakiegokolwiek wrażenia. W naszych krajowych warunkach należy jednak do sytuacji wielce rzadkiej. W warunkach warszawskich nie pomaga istnienie skarpy. Chciałbym zobaczyć jak ktoś z dwóją dzieci na rowerze cargo, bez wspomagania silnikiem elektrycznym, wspina się Książęcą w kierunku Placu Trzech Krzyży…Choć pewnie podstawowym problemem jest kwestia ceny. Takie rowery to wydatek przynajmniej kliku tysięcy EURO. W przypadku modeli z silnikiem i dobrym wyposażeniem mówimy o budżecie porównywalnym z zakupem używanego samochodu.
W Gazecie Wyborczej z 19 kwietnia 2019r pojawił się ciekawy materiał o pionierach tego typu transportu w stolicy. Więcej szczegółów o posiadaczach (i konstruktorach) rowerów cargo tutaj: http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,150427,24681799,ludzie-krzycza-do-nas-brawo-tata.html